sobota, 18 kwietnia 2015

Jak ogromny jest geniusz Tolkiena? - "Silmarilion"

To nie jest książka, którą da się przeczytać lekką ręką, bez zaprzątania sobie głowy tysiącem nowych informacji...

Jak to się wszystko zaczęło...

Książkę polecił mi kolega. Jako wielki fan "Władcy Pierścieni" był niesamowicie poruszony tym tomem. No więc musiałem pójść do najbliższej księgarni i kupić, aby się przekonać czy nie łgał.

Pomimo, że jestem jeszcze w trakcie tej lektury, nie mogłem się oprzeć pokusie, aby napisać jak niesamowicie genialne jest to dzieło i jak bardzo jestem wdzięczny owemu koledze za wskazanie tej pozycji. 

Co tam się działo...

Niestety, muszę być wierny zasadom czytelnictwa i recenzji, więc nie mogę zdradzać najciekawszych fragmentów. Przez to, tak na prawdę, nie mogę nawet przybliżyć Wam książki, gdyż tylko zepsuł bym radość, jaką daje przeczytanie.

Nie szukaj wymówek Puszko! Mów co tam się działo!

Tolkien stworzył dzieło, dużo mniej popularne od "Władcy", lecz myślę, że w samym pięknie konstrukcji i ogromie projektu, zdecydowanie go przewyższające! Czemu? Ponieważ jest to PEŁNA MITOLOGIA I HISTORIA ŚWIATA!!! W pigułce - od Ilúvatara, po stworzenie Pierścieni Władzy.
Myślę, że pomimo tego, iż przedstawia początki Śródziemia, to powinno się odłożyć ten tom na koniec, najpierw utonąć w zmaganiach z Sauronem, a dopiero po tym wszystkim odkryć, jak wiele powiązań istnieje pomiędzy postaciami, czemu zawdzięczają swą siłę i w końcu czemu do tego wszystkiego doszło... Wszystko, nad czym zastanawialiście się czytając o podróży Froda, zostaje wyjaśnione własnie w "Silmarillionie"

Jakieś konkretne plusy? 

Przyznaję - jeżeli szukacie książki, którą będziecie mogli czytać do herbaty po pracy, aby się zrelaksować - nie trafiliście. Aby dogłębnie zrozumieć całą strukturę trzeba dobrze się przyjrzeć. Jest to tak naprawdę encyklopedia, coś dla najzagorzalszych fanów, którzy zapamiętają miliardy nowych nazw własnych - i właśnie to jest piękne! Dbałość, jaką wykazał autor, kształtując każdy detal jest wręcz oszałamiająca, nie wspominając już o istotnej roli, odgrywanej przez każdy szczegół. Język, którym pisarz operuje po prostu po mistrzowsku, wodzi naszą wyobraźnie, jak na sznurku. Nic nie zostaje niedopowiedziane. Obraz, kreowany piórem, staje nam przed oczami, i żyje własnym życiem. Po za tym atmosfera! Przyznam, że nie znam autora innego niż Tolkien, który tak dobitnie przekazuje tekstem emocje; mowa o emocjach, które budzi w nas nie tyle samo słowo napisane, ile obraz wykreowany w umyśle, np. spokój, towarzyszący majestatycznym drzewom i pięknym elfom, o nie dbającym. 

Teraz może jakieś wady - o ile są...

Wadą może być liczba nowości. Mam na myśli problem, jakim niektórym przysparza zapamiętanie tak wielu nowych informacji (na szczęście mnie to nie dotyczy, więc tej wady nie uznaję). Karty na stół - tego jest naprawdę dużo! Więc osobom o słabszej umiejętności kojarzenia wielu faktów naraz, szybkiego zapamiętywania i zachowywania w pamięci pozornie nieistotnych szczegółów, jedno czytanie nie wystarczy. 

Podsumowanie w liczbach.

Liczba stron (z dodatkami): 447
Rok wydania: 1977 - czyli już po śmierci Autora.
Moja ocena: 9,5/10  

Faktem, o którym muszę wspomnieć, jest to, że ta książka tak naprawdę to sklejone szkice czynione przez pisarza podczas tworzenia "Władcy Pierścieni", dotyczące esencji powieści.




2 komentarze:

  1. Jeszcze nie czytałam, ale mam w planach, bo po "Władcy pierścieni" przekonałam się do autora i chciałabym poznać inne jego pozycje, a nie kończyć jedynie na tej najsławniejszej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, żeby przeczytać Silmarillion to trzeba być niezłym fanatykiem :) Mi sie do tej pory sztuka przeczytania tego kompendium wiedzy o Śródziemiu (bo tak należy tę pozycję nazwać) jeszcze nie udała.

    OdpowiedzUsuń