niedziela, 10 maja 2015

Tom II mojej ulubionej serii - "Kamień łez" Terry'ego Goodkind'a

"Mroczne oczy potwora wpatrywały się w leżącą kobietę..." - czyli "Kamień Łez" Terry'ego Goodkind'a.

Chcę więcej!

Po lekturze pierwszego tomu z serii "Miecz Prawdy" byłem tak zadowolony tą książką, że nie byłem w stanie kupić tylko jednej, następnej części. Więc zamówiłem od razu 3 tomy do przodu... Gdy kurier dowiózł przesyłkę zastanowiłem się co będzie, jeżeli książka okaże się niewypałem? Pieniądze wyrzucone w błoto? Mój entuzjazm trochę ostygł, przez co podszedłem do tej książki bardziej "racjonalnie". Na szczęście moje obawy zostały kompletnie rozwiane! 

Co to takiego? 

Mamy tutaj typową powieść epic fantasy łączoną z heroic fantasy i high fantasy. Wciąga i nie wypuszcza. Zastanawiałem się, czy poprzeczka ustawiona pierwszym tomem nie okaże się za wysoka, ale już od pierwszych stron można stwierdzić, że autor na laurach nie spoczął. Więc jeżeli jeszcze nie wziąłeś tej pozycji do ręki, drogi Czytelniku, a zamierzasz, to szykuj się na niesamowitą przygodę, która trwale odciśnie piętno na twoim guście.

O czym było?

"Kamień łez" to kontynuacja "Pierwszego Prawa Magii", więc nadal znajdujemy się w magicznym świecie Midlandów. Richard Cypher, Poszukiwacz Prawdy, po pokonaniu okrutnego Rahla Posępnego musi stanąć na przeciw nowego przeciwnika, przy którym zły władca D'Hary to mały pikuś. Tym razem rywalem młodzieńca jest Opiekun, a w raz z nim zgraja potworów uwolnionych z Zaświatów. Chłopak udaje się do Starego Świata, gdzie Siostry Światła starają się nauczyć go kontrolować swoją "Han" - odpowiednik magicznej duszy, a także nauczyć go podstaw posługiwania się magią życia. Niestety, jako że prawdziwy poszukiwacz ma w sobie dar obu magii, zarówno życia, jak i śmierci, nauka Sióstr ma mizerne efekty. Wraz z potężniejszym przeciwnikiem pojawiają się potężniejsze kłopoty. Zedd traci pamięć, Kahlan ma coraz więcej kłopotów z racji swojego tytułu. 
Lud pragnie egzekucji, na szczęście udaje jej się zbiec przy pomocy Pierwszego Czarodzieja, który za pomocą iluzji uśmierca ją "na niby". Czy Richardowi uda się pokonać Pana Zaświatów? Czy jego relacje z Kahlan przetrwają pomimo tak ogromnej rozłąki i kłopotów? Czy oboje przeżyją? Przeczytajcie o tym sami :)

Co mi się bardzo podobało...

Dla niektórych może się wydać to zaskakujące, ale myślę, że język Goodkind'a jest na podobnym poziomie co Tolkien'a. Terry co prawda nie dorównuje mu w opisach otoczenia - w tym wypadku nie znam nikogo lepszego od Tolkiena - lecz nadrabia opisem walk, oraz magii, co Tolkien, według mnie, zbagatelizował i nie "dopieścił" tak jak opisywania otoczenia. 
Akcja jest bardzo dynamiczna, trzyma w napięciu i nie pozwala odetchnąć do momentu poznania rozwiązania problemu. Brak nadmiernej brutalności, magia na poziomie "dużo, ale nie za dużo" oraz magiczne stwory, artefakty, krainy, etc. 
Bohaterowie są wykreowani wręcz perfekcyjnie, są przedstawicielami szlachetnych cech, odwagi i niezłomnej przyjaźni, a jednocześnie mają wady tak powszechne, jak chociażby słabości w nauce. Łatwo odczuć do nich sympatię, przez co jeszcze bardzie toniemy w świecie akcji. 

Jedyna wada - za którą winię wydawnictwo, nie pisarza...

Brak spisu treści - to tyle :)

Podsumujmy...

Liczba stron: 891
Wydawnictwo: Rebis
Gatunek: Epic, Heroic, High fantasy
Grupa wiekowa: Absolutnie wszyscy!
Moja ocena: 10/10

1 komentarz:

  1. Poważnie brak spisu treści tak Ci przeszkadzał? :) Nie spotkałam się jeszcze żeby komuś tego brakowało :) Już po Twojej recenzji pierwszego tomu stwierdziłam, że prędzej czy później poznam serię :)

    OdpowiedzUsuń