niedziela, 26 kwietnia 2015

Powieść o ideałach, miłości i magii - "Pierwsze Prawo Magii" Terry'ego Goodkind'a


"Kim dla ciebie jestem? - szepnął Poszukiwacz..."

Czy jest "taka jak inne"? 

Na wstępie pragnę zaznaczyć, że seria "Miecz Prawdy", której tom pierwszy stanowi właśnie "Pierwsze Prawo Magii", wywarła ogromny wpływ na kształtowanie mojego systemu wartości. Każda z książek w sadze zawiera jedno z "Praw Magii" - jest to zazwyczaj morał albo przestroga dla czytelnika, buduje to swoistego rodzaju więź, między czytelnikiem a głównym bohaterem. 
W wielu książkach brakuje mi przesłania, głębszej treści, która wnosiła by coś w życie osoby, która po nią sięga. Tutaj znalazłem właśnie to, czego szukałem. 
Ale dość już tego opiewania, przejdźmy do konkretów.

Więc o czym było? (delikatny spoiler) 

Przenosimy się w świat podzielony na 4 krainy: Westland, Midlandy, Królestwo D'Hary oraz Stary Świat. Westland jest krainą całkowicie pozbawioną magii, Midlandy to kraina magią wręcz płynąca, a Królestwo D'Hary jest pełne zła i okrutnych stworów. O Starym Świecie prawie nic nie wiadomo. Krainy są oddzielone od siebie Granicami, pasami Zaświatów na ziemi. Każdy, kto próbuje je przekroczyć ginie. Przynajmniej tak jest na początku. 
Dwudziestoośmioletni młodzieniec Richard, który jest leśnym przewodnikiem, żyjącym w małej Westlandzkiej wiosce, pewnego wieczora ratuje Kahlan Amnell, ostatnią Matkę Spowiedniczkę, z rąk d'harańskich asasynów nasłanych przez diabolicznego czarodzieja Rahla Posępnego. Spowiedniczka jest osobą, przed której mocą klękają wszyscy władcy Midlandów. Przeszła przez granicę, poświęciwszy życie pomagających jej czarodziejów. Cel uświęca środki. Musi odnaleźć Pierwszego Czarodzieja - najpotężniejszego maga, który osiedlił się w Westlandzie. Tylko on ma prawo wyznaczyć Poszukiwacza Prawdy, osobę całkowicie poświęconą sprawiedliwości i pomocy innym, o czystym sercu i silnej woli. Musi to uczynić, gdyż Rahl pragnie władzy nad najpotężniejszymi z artefaktów na świecie - Szkatuł Ordena - wrotami do magii życia i śmierci. Przeszkodzić mu może tylko prawdziwy poszukiwacz.
Czarodziej Zedd ogłasza nim Richarda. Młodzieniec boi się odpowiedzialności, jaką obciąża go posiadanie Miecza Prawdy - egzekutora jego poleceń, miecza, którego właściwości bojowe wykraczają poza zrozumienie śmiertelników, a które Richardowi udaje się w pełni pojąć. Zedd pokazuje mu, że sprawiedliwość, którą wymierzy będzie subiektywna, więc młodzieniec musi przyjąć na barki ból jaki będzie temu towarzyszył - Miecz Prawdy nie zabija za darmo.
Ale aby osiągnąć cel i powstrzymać złego władcę trzeba ponownie przebyć granicę, i stoczyć bój w samym centrum siedliska zła. 
Jak Richard tego dokona? Jak Kahlan mu pomoże? Czy uda im się powstrzymać kogoś tak potężnego? Kim są Mord-Sith ? Sami doczytajcie. 

Co mi się najbardziej podobało.

Jak wspomniałem na wstępie, przekaz, który niesie ze sobą książka, pomimo iż ukryty głęboko między wierszami, jest bardzo wartościowy. Przyznam, że podczas czytania miałem wrażenie, że wyciągam jakąś lekcję, żyję życiem bohatera, a jego doświadczenie mnie wzbogaca.
Dużą rolę odgrywa tu też język. Jest barwny, doskonale oddaje emocje, a opisy otoczenia są obrazowe i nie przekoloryzowane. Sceny walki nie są nazbyt brutalne, co ukazuje wstręt bohatera do zabijania, traktuje to jako konieczność, coś czego powinien się wstydzić. Magia działa na bardzo wysokich obrotach,  warunkuje prawie wszystko.
Warto też wspomnieć o prostocie pomysłu. Jeżeli zapytamy kogoś na ulicy: "Co powinno zawierać dobre fantasy, klasyczne, niekiczowate?", to słowa, których użyje przechodzień będą na pewno trafne, w odniesieniu do tej książki. Znajdziemy tu: magię, smoki, miłość, walkę, proroctwa, strach, żądzę władzy, szlachetność serca i wiele, wiele innych.
Także autentyczność i szlachetność postaci bardzo mi się podobały. Mogę powiedzieć, że główny bohater jest zarówno wyidealizowany, jak i urealniony jednocześnie. Posiada szlachetne serce, wie co to honor i godność, jest sprawiedliwy i oddany idei, a za razem popełnia błędy, boi się, denerwuje, doznaje emocji jak najbardziej ludzkich.

Jest to moja ulubiona saga jak dotychczas, więc nie mam jej nic do zarzucenia (no może poza brakiem spisu treści, co czasami, gdy gubiłem zakładkę, bardzo mi uprzykrzało życię).

Podsumujmy.

Liczba stron: 696.
Wydawnictwo: Rebis.
Dla jakiej grupy wiekowej?: Absolutnie dla każdego, polecam czytanie młodszym przez rodziców, wartości, jakie niesie te książka mogą owocować wyłącznie pozytywnie.
Moja ocena: 10/10 








4 komentarze:

  1. Zaskoczyłeś mnie, bo nigdy nie słyszałam o tej pozycji. Podział na światy, a w szczególności to, że ma w sobie wartości, o których warto wiedzieć, czy pamiętać. Muszę zapisać sobie ten tytuł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Na pewno nie pożałujesz decyzji. W dodatku pragnę nadmienić, że książka będzie Ci towarzyszyć nie tylko przez 2 wieczory :) 12 tomów to nie tak mało.

      Usuń
    2. Poważnie pierwszy raz słyszysz o Goodkindzie?! To koniecznie nadrabiaj!

      Usuń
  2. Podpisuję się pod Ujrzeć Słowa, też nie słyszałam o tej serii! A wydaje się naprawdę ciekawa, z resztą chętnie sięgnę po coś w czym jest magia :) Zapiszę sobie tytuł i mam nadzieję, że nadarzy się okazja żeby przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń